czwartek, 26 grudnia 2013

041


Przed-w-po-świąteczne niejedzenie sprzyja mi. 0 pieczywa, zero owsianek, woda, powietrze i kawałek sałatki. W tej całej krzątaninie zapominam o jedzeniu, a śniadanie jedzone w porze obiadu eliminuje jeden posiłek w trakcie roku szkolnego. :]]]]


Postanowiłam, że od piątku zacznę ćwiczyć. Zaczęłam. :)) Nie ma szkoły, jest dużo wolnego czasu, więc co dnia pół godziny dzienne. Pośladki będą okrągłe, talia wąska, a brzuszek płaski. Tylko jeszcze nie wiem kiedy. Ogólnie to do pompek muszę wrócić i dorzucić planki. Gdyby nie gardło - biegałabym. Czuję, że to będzie dobry rok. 

Wagi się wciąż boję. Od sierpnia.



sobota, 7 września 2013

040

Biegamy.
Jeździmy na rolkach.
I na rowerze.
Skakanka w obu łapkach.
Hantle również.
Pompujemy pośladki z Mel B.
Robimy pompki
i abs.
Od poniedziałku.

__________________________________________________________________
Pracowita sobota.


wtorek, 20 sierpnia 2013

039

Dobrze mi z Panem było. Nie kończmy tego. Nie lubię rozstań. Co mam powiedzieć na pożegnanie? Pożegnanie?! Jak to?! Przecież się jeszcze zobaczymy. Prawda? Choćbym miała generować trasy Twego pojazdu i ustawaić się w wyznaczonych miejscach niby przypadkiem. Dlaczego wraz z kończącym się wspólnym czasem wpadaliśmy co raz głębiej w wir rozmów, wspólnych wątków, odkrywając, że życie jest podróżą? Cały czas się śmialiśmy. Tak dobrze nam, a może mi było, gdy siedział Pan obok, niby przypadkiem, po omacku, na oślep wędrował opuszkami palców w stronę mych dłoni. Romantyczne nuty były kontrastem w stosunku do szaleńczego tempa wskazówek prędkościomierza. W każdym lusterku szukam wciąż ukradkiem odbicia Twych oczu. Cenisz się Mój drogi. Jednak te kilkadziesiąt złotych jest warte godziny z Tobą. Do zobaczenia po zaksięgowaniu pieniędzy na koncie. (Rozum): "- Nie czekaj na niego, dziś wrócił do żony".
***

"Zas­tygną po­wieki, w niemym
przerażeniu
oczy, roz­paczli­wie szukające
nie zo­baczą, nie dostrzegą
światła
choćby w tunelu


A us­ta, na wpół otwarte
zlęknione
os­tatnią kołysanką
nie wyszep­czą, nie doświadczą
słów
niewypowiedzianych


Za­mil­kną po­zytyw­ki, nie wykona
baletnica
os­tatniego tańca
zgasną spojrzenia
i ciem­ność nas­ta­nie, z której
ucieczki
nie ma "

 

piątek, 2 sierpnia 2013

038


Z postanowień wynikło nie więcej niż 10 minut dziennie trening na brzusio. Aha... JEDNAK! Nic kobiety bardziej nie motywuje niż fakt, że wróg chce i dąży do tego by wyglądać lepiej! O nie!
Po prostu nie wierzę w siebie! Prawie 50 minut treningu! Nie wierzę. Cała dygoczę! Czuję mięśnie. Jutro z pewnością jeszcze bardziej.
Trening ułożony choć ćwiczenia będę zmieniać. Ważny jest czas, jaki poświęcam, jak długo! :) Im dłużej, tym lepiej! A po upałach biegam! :)))
Nie wierzę, że rok temu byłam 9 kg lżejsza.

Miałam zacząć od pierwszego:


ale zmodyfikowałam nieco.

10 minut pośladki z Mel,
10 minut brzuch z Mel,
10 minut boczki Tiffany,
5 minut rozluźnienie na koniec,
4 minuty abs dla kobiet,
próba p90x, ale wyszło raptem 5 minut ;p
co raz więcej pompek

Brzuszek z Mel zamienię na 8 minut abs, bardziej do mnie przemawiają te ćwiczenia.

Jutro hula-hop muszę odnaleźć.

+ skakanka :)) Ma ktoś pomysł czym ją obciążyć?



piątek, 26 lipca 2013

037


Zastanawiam się, jak bardzo można siebie nienawidzić, oszukiwać i robić wszystko na przekór postanowieniom. Czuję, że ja i moje myśli vs organizm to dwie inne postaci, z tymże 0:1 dla tego drugiego. :( Ułożyłam nowy trening: 65 minut, jeżeli wykonam choć 20, będę z siebie zadowolona, po 60 odnajdę chęć życia. Byle tylko trzymać się planu i nie przerwać, bo niezwykle łatwo jest spaść. Chcę wyglądać tak, jak rok temu. Ciekawe czy uda mi się podołać, czy zacznę dzisiaj. To walka o siebie.


Luteina wywołała okres, dwa razy. A prawda jest taka, że jem dużo, o wiele za dużo! Gdzie jest ta motywacja i zapał sprzed roku, gdzie?! Nienawidzę siebie!

Zaczynam od nowa - ujęcie 285721895721895719875
*facepalm*

poniedziałek, 17 czerwca 2013

036

Jutro (chyba) ostatnie zaliczenia. Mam nadzieję, ponieważ po 10-ciu miesiącach stresu moje paznokcie są opłakane, a żadna odżywka nie pomaga. To tak jak z kompulsywnym jedzeniem. Gdy zaczniesz, nie potrafisz się opanować *truskawki, zrujnowałyście przez ten tydzień moje życie*
W tym roku chciałabym także poprawić kondycję włosów. Marzą mi się już takie do pasa, a jednocześnie gładkie, błyszczące, proste i silne. Fryzjera się boję. Jaki jest też sens iść w najbliższych dniach, skoro za dwa miesiące będą wymagały renowacji po suchym, wietrzystym, letnim powietrzu?


Cała ja potrzebuję detoksu.

Lecę jutro po skakankę.




poniedziałek, 10 czerwca 2013

035

(koniecznie do tej piosenki!!)
 

...i ten ułamek sekundy trwający cały milion wieków, gdy położył swoją rękę na mojej. Poczułam ciepło. Niesamowite. Rozprzestrzeniło się z wierzchu dłoni, prowadzać ku przedramieniu, tułowiu... Dotarło do wszystkich narządów, a później w górę, aortą do lewej komory. Szybkim rytmem przelało się w dół, docierając do koniuszków palców. Ten czuły ton: "dwójka", zawirował w mej głowie, a serce mocniej zabiło. Paraliż *no jedz, kurna! - nie mogę*. Musiałam. Do licha, musiałam. Zamiast na drogę popatrzyłam na niego. Oblana rumieńcem, uśmiechem. Jego wytrzeszcz oczu na przednią szybę nie pokrył się z moim wzrokiem. Poczułam się odtrącona. Na chwilę. Zredukowałam bieg, wcisnęłam hamulec, trzymałam sprzęgło. Potem płynnie z jedynki na dwójkę. 30 sekund milczenia. 30 sekund kołatania w sercu. 30 sekund 30589512895281 myśli. 30 sekund na wstrzymanie oddechu. 30 sekund na pobladnięcie. 30 sekund na ciszę.
Jechaliśmy.... długą prostą przed siebie. Po pagórkach i dolinach, w pełnym słońcu, śmiejąc się, że kałuże na polach przypominają pola ryżowe...







piątek, 7 czerwca 2013

024

Ginekolog: "Co Pani najlepszego zrobiła?!"

nienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebienienawidzęsiebie 

 

Chcę ważyć 47!!! Dzieci nie chcę. 

 

 

wtorek, 23 kwietnia 2013

023


Od okresu świątecznego jest wszystko na pozór pięknie. Żołądek tak bardzo mi się skurczył, że nie mogę patrzeć na jedzenie! Martwi mnie to,bo nie to było moim celem! Chcę utrzymać wagę, ale wrócić do zdrowia! Nie chodzi o blokadę psychiczną, ale po prostu nie mam miejsca na jedzenie! :(((
Jutro zamierzam zabukować wizytę u ginekologa, o ile czas pozwoli, o ile nie ucieknę... :(



niedziela, 14 kwietnia 2013

022

Od świąt zielono. Nie wiem tylko czy odpowiednio zielono, za zielono, a może niezbyt? Może tak tylko mi się wydaje. Zachowuję umiar, jem 'wszystko' [?], chudnę. Może faktycznie jedzenie śniadań odchudza, a przynajmniej nie blokuje metabolizmu. To tak jak fakty i mity o jedzeniu orzechów, czy kolacji o 18. Najważniejsze, że zdrowo. Teraz tylko muszę się zmobilizować na wizytę do ginekologa, żeby przepisał mi tą cholerną luteinę. 9 miesiąc, a ja nie jestem w ciąży.

Najwspanialszy weekend z przyjaciółmi. Tyle zabawy. Alkohol rozluźnia, po nim nie mogę się przestać śmiać. Mojito, mhmm i 'skręty z suszonej mięty'. Chillout.

Kupiłam buty do biegania, w rzeczywistości są dużo ładniejsze. Sezon na bieganie również rozpoczęty.

Projektujemy z M. wnętrze naszego przyszłego mieszkania.



czwartek, 4 kwietnia 2013

021

Kochane, mamy czwartek. Do weekendu pozostał ostatni, upragniony dzień. Tydzień w szkole mimo, że krótki, to bardzo intensywny. Korzystam z wolnej chwili, by za chwilę zabrać się za angielską gramatykę. Pytacie skąd ten optymizm, czy gości na dłużej...? Myślę, że głównie jest to powód zmiany czasy, dłuższego dnia i tego,że pomimo leżące śniegu jest na prawdę miło wyjść choć na chwilę na dwór. Krótki spacer dla zdrowia. Powietrze pachnie jakoś tak inaczej. Wróciłam do przedświątecznego trybu życia i wydaje mi się, że jem dużo, a może nie wydaje... Łatwiej mi było jadać śniadania o 12, niż o 8.  Przynajmniej były mniejsze wyrzuty sumienia, zawsze jeden posiłek przepadał. Na szczęście nie ma tego złego. Z moim nastawieniem jest lepiej, na wagę na razie nie patrzę. Choć może niedługo powinnam zerknąć? :D Dziś znalazłam przepiękny, przewspaniały przepis na coś słodkiego. Zrobię go z największą chęcią, zwłaszcza, że tak dawno nic tak zdrowego i smacznego nie jadłam, tylko najpierw... najpierw musi przyjść ochota, wybudzenie żołądka i rozbudzenie kubeczków smakowych... :(



Dziewczyny, ja wracam z nosem do książek, ale Wam życzę motywacji, żebyście przestały siebie katować, abyście w końcu zaakceptowały siebie, po części, bo założę się, że żadna z Was nie chciałaby żyć dłużej w tym piekle, zwłaszcza przez całe życie. Zamiast się zamartwiać, rozejrzyjcie się i zacznijcie ćwiczyć. Wiecie choćby skąd te dręczące wyrzuty sumienia po zjedzeniunie kawałka, lecz blaszki świątecznego ciasta - ponieważ jemy zbyt mało, zbyt rzadko i jednolicie!
Ostatnio przyglądałam się ludziom. Wiem, że to było nie na miejscu, ale już skoro usiadłam w pierwszej ławce kościelnej (ja?! w pierwszej ławce?! ;o) i miałam możliwość oglądania ludzi odchodzących od ołtarza to z oceniałam ludzi, porównywałam ich. Wiecie co zauważyłam? Nikt nie jest doskonały! NIKT! Ten pan miał garbaty nos, zaś pani miała za krótki. Jedna osoba miała szeroko rozstawione oczy, inna niemodną fryzurę, kolejna była za niska, jeszcze inna niemodnie ubrana... Było tyle powodów! Wiem, wiem, że powierzchownie nie powinno się osądzać, ale któż z nas tak nie robi. Sądzę jednak, że nie ma tego złego, bo uświadomiłam sobie, że nigdy nie będę idealną, ale zawsze będę do tego dążyła. I co ważniejsze, nie przez liposukcję, etc, mojego niecałego metr sześćdziesiąt także nie rozciągnę, zawsze staję na krześle ale wszystko można zaakceptować. Nie kocham siebie, ale już przynajmniej nie nienawidzę. SZACUNEK to podstawa!



Jesteśmy całością i nie można negować wartości naszego ciała. Każde jest inne. Nie ma dokładnie takiego samego, pomimo, iż po świecie chodzi mnóstwo sobowtórów. Różnią się jednak. Może mniej ciałem, ale za to bardzo wnętrzem.

Dążyć do doskonałości to szukać jej w sobie jako całości, a nie tylko w ciele, czy umyśle, uczuciach, emocjach, zachowaniu. 

Im większa świadomość siebie, tym mocniejszy magnes wewnętrzny.

Moment, w którym uświadomimy sobie każdą część siebie, jest również chwilą, gdy możemy tę część zacząć udoskonalać. Nikt nam tego nie zabroni. Ale dopóki będziemy ją wypierać, wstydzić się jej, uciekać od kawałka siebie, nie uda nam się jej zmienić.

Uznać, że to, co jest moje, jest moje i jest właśnie takie w tej chwili - to początek prawdziwej zmiany. Piękno ma wtedy szansę przeniknąć w głąb naszego umysłu, który zobaczy jest w każdej komórce naszego ciała.









***




 



wtorek, 2 kwietnia 2013

020

I po świętach. Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Przez tych kilka dni skumulowałam w sobie tyle energii, chęci do życia, działania - nie wierzę! Obcowałam z tyloma wspaniałymi osobami - dziękuję!!! Samo Triduum było męką i nie wiem czy bardziej Pańską czy moją. Kucharzyłam sobie sama. Zrobiłam dietetyczne krokiety z pełnoziarnistej mąki i zapiekłam je, zamiast smażyć. Wege-gołąbki i sałatkę jarzynową - oczywiście z jogurtem, a nie majonezem. W sumie to było tylko moje menu. A teraz z dumą oświadczam wszech i wobec, że NIE ZJADŁAM ŻADNEGO Z 4 ŚWIĄTECZNYCH CIAST, ANI TORTA! Aaaa! Może choćby dlatego, że widziałam ile tłuszczu czy cukru dodaje mama, a może dlatego, że nie upiekłam sobie nic. W sumie zapominałam o jedzeniu, bo byłam takbardzo zabiegana. Nie czułam nawet ochoty na podjedzenie tego, jakie jedzenie przygotowowywała mama, a ja jej pomagałam. 3 posiłki dziennie. Zero głodu, zero łakomstwa, zero OBŻARSTWA, zero chęci na pokusy. Normalnie ćwierkam. Było lepiej niż w codzienności.
Zrobiłam pomiaru. Zleciało kilka gram - tylko... O dziwo miałam -2cm w talii. Może po prostu, że tak lekko się czuję.
Nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Jednak strasznie wzięło mnie na orzechy. Włoskie, pistacje, ziemne, migdały. Ale to tylko garść, nie więcej. I bez wyrzutów! Poza tym przeczytałam, że mimo ich kaloryczności są bardzo zdrowe i niby wspomagają odchudzanie [?]. Zresztą, nie nadaremnie łupina orzecha włoskiego przypomina ludzki mózg. Myślę, że w nauce również będzie lżej.
Wracając do świątecznej atmosfery wypiłam tylko kieliszek szampana - osiemnastkowy - chociaż oficjalnie pozostało mi jeszcze pięć dni. Ponadto zdrowie w 30-stą rocznicę ślubu rodziców. Dom był pełen osób, aż nie było gdzie siedzieć. Stół syto zastawiony uginał się tak bardzo, że w poniedziałek nie zostało już prawie nic, a przynajmniej odpoczęłam. W moim pokoju otwieram kwiaciarnię.



 


Jutro szara rzeczywistość i te fałszywe twarze. Nie wiem, jak to zniosę. Może przynajmniej wizyta  operatora z Warszawskiej Szkoły Filmowej nieco mnie podbuduje. Jednak wiem, że ta energia, którą zbierałam w sobie, odcinając się od ludzi ze szkoły - szybko minie. Nie znoszę tamtych ludzi. Ach... gdybym tak raz jeszcze mogła podjąć decyzję o wyborze profilu, klasy, szkoły, miasta...! :(

***

Na koniec poproszę Was o radę odnośnie butów. Jeśli miałyście do czynienia z którymiś - piszcie. Trochę boję się zamawiać przez internet, bo są też połówki, a sama wiem, że ile butów miałam - tyle razy zawsze inny rozmiar. Tym bardziej, że sklep ma podane wymiary dla wszystkich modeli, a nie wybranych i nie danej firmy.


Zastanawiam się też nad:



niedziela, 31 marca 2013

019

Nie umiem być srebrnym aniołem –
ni gorejącym krzakiem –
tyle Zmartwychwstań już przeszło –
a serce mam byle jakie

Tyle procesji z dzwonami –
tyle już Alleluja –
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.

Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce -
żeby choć papież spojrzał
na mnie - przez białe swe palce.

Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski –
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej…

I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy –
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.

Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę –
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę.



Pascha - czas przejścia, przemiany, przemyśleń i nawróceń.
To czas, w którym zostaje pokonane wszystko, co jest związane z ludzkim zamknięciem, łącznie ze śmiercią i grobem, by otwierać człowieka na nowość życia w pokoju, radości i mocy Bożej.

Wiecie co... po prostu życzę Wam smacznego jajka [85 kcal]

środa, 27 marca 2013

018

Bawi mnie ta cała sytuacja, a jednak męczy. Gdybym mogła, zmieniłabym szkołę. Nie znoszę tych ludzi, tych fałszywych twarzy. Przytłaczają mnie te komentarze. Mam dosyć. Uciekam. Tylko gdzie...? M. mówi, że to nie jest wybór. Nie potrafię sobie poradzić już niczym. Szkoła, dieta, ćwiczenia, pogoda, brak czasu, nauka... Wszystko mnie przytłacza, nic nie interesuje. Przytyłam od wakacji, przytyłam, może przez zimę, ale chciałam wyzdrowieć. Nie wyzdrowiałam, a samopoczucie mam gorsze niż wcześniej. Wiosno, nadchodź! Chcę poczuć Cię w płucach, bijąc własne rekordy. Przez Święta Wielkanocne pewno się nie odrodzę. Umierałam nie raz, Zmartwychwstawałam zawsze, jednak nie teraz. Święta potraktuję tylko jako tydzień wolnego. Wielkie kucharzenie rozpoczęte - NIE CHCĘ!!!

nutka




piątek, 22 marca 2013

017

Biegnę ulicami
światła miasta
niosą mnie do domu spać


Kolejnego rana
ta sama trasa
tramwajem numer dwa


Biegnę za myślami
gubię nogi za krokami
co dzień do ciebie gnam

Wyobraźnia wolna
od tygodnia nie pozwala 
mi spokojnie spać

Powrotów nie przewiduję 

***


SomatyzacjeSkala ta mierzy poczucie dyskomfortu spowodowane dolegliwościami cielesnymi, charakterystycznymi dla nerwic. Pytania obejmują objawy związane z mięśniem sercowym, żołądkiem, układem oddechowym oraz innymi narządami i układami. Uwzględnione zostały także bóle pleców, głowy i mięśni, jak również somatyczne objawy lęku.

Twój wynik - 1.8. Jest to wynik bardzo wysoki.
NatręctwaSkala ta mierzy myśli i zachowania charakterystyczne dla zespołu obsesyjno-kompulsywnego (czyli natręctwa i czynności przymusowe). Skala ta koncentruje się więc na myślach, impulsach i działaniach, których osoba badana doświadcza jako nie do powstrzymania i nieodpartych, choć niechcianych i nie swoich. W skali tej mieszczą się także ogólniejsze zaburzenia poznawcze (np. pustka w głowie, wspomnienia problemów, kłopotów).

Twój wynik - 2.4. Jest to wynik bardzo wysoki.
Nadwrażliwość interpersonalnaSkala ta mierzy poczucie nieadekwatności interpersonalnej, niższości, szczególnie w porównaniu z innymi osobami. Osoby uzyskujące wysoki wynik w tej skali mają skłonność do autodeprecjacji, niskiego poczucia własnej wartoœci, niepokoju i dyskomfortu w kontaktach z ludźmi. Charakteryzuje je także poczucie wyczulonej samoświadomości i negatywne oczekiwania odnoszące się do komunikacji interpersonalnej.

Twój wynik - 2.6. Jest to wynik bardzo wysoki.
DepresjaSkala ta uwzględnia szeroką grupę objawów wchodzących w skład zespółu depresyjnego. Reprezentowane są objawy dysforii, obniżonego nastroju, jak również utraty zainteresowania jakąkolwiek aktywnością, brak motywacji, brak energii życiowej. Skala ta odzwierciedla także uczucie beznadziejności i bezradności, poznawcze oraz somatyczne objawy depresji. Dwie pozycje odnoszą się do myśli samobójczych.

Twój wynik - 2.3. Jest to wynik bardzo wysoki.
LękSkala ta zawiera objawy i zachowania wiążące się z wysokim poziomem lęku. Zostały w niej uwzględnione ogólne wskaźniki, takie jak niepokój, nerwowość, napięcie, a także somatyczne objawy lęku, jak kołatanie lub przyśpieszone bicie serca. Poszczególne punkty odnoszą się do uogólnionego lęku, ataków paniki oraz jeden dotyczy uczucia dysocjacji.

Twój wynik - 2.2. Jest to wynik bardzo wysoki.
WrogośćSkala mierząca poziom wrogości jest skonstruowana w oparciu o trzy kategorie: myśli, uczucia i zachowania. Punkty tej skali odnoszą się do uczuć rozdrażnienia, irytacji, impulsywnego niszczenia przedmiotów oraz częstych i niekontrolowanych wybuchów złości.

Twój wynik - 1.5. Jest to wynik wysoki.
FobieSkala ta obejmuje epizody ostrych stanów lękowych lub agorafobii. W punktach tej skali są reprezentowane lęki związane z podróżowaniem, otwartymi przestrzeniami, tłumem czy miejscami publicznymi i pojazdami. Dodatkowo dołączono kilka punktów przedstawiających zachowania związane z fobiami społecznymi.

Twój wynik - 1.9. Jest to wynik bardzo wysoki.
Myślenie paranoidalneSkala ta mierzy objawy myślenia paranoidalnego. Punkty tej skali odnoszą się do myślenia projekcyjnego, wrogości, podejrzliwości, egocentryzmu, iluzji, braku autonomii i urojeń wielkościowych.

Twój wynik - 2.3. Jest to wynik bardzo wysoki.
PsychotycznośćSkala obejmuje zarówno zachowania typowo psychotyczne, jak i charakterystyczne dla rzekomego procesu psychotycznego. Cztery pozycje zawierają osiowe objawy schizofrenii wymieniane przez Schneidera: omamy słuchowe, transmitowanie myśli, kontrolowanie myśli z zewnątrz i nasyłanie myśli, jak również mniej znaczące psychotyczne zachowania, będące wskaźnikami schizoidalnego stylu życia .

Twój wynik - 2.1. Jest to wynik bardzo wysoki.

czwartek, 21 marca 2013

016

 Kalendarzowa Wiosna, póki co, tylko jako data umowna. 
Żadnych zmian. Wciąż czuję się potwornie. Jak chomik ciągle biegam na okrągło, po tej samej trasie. Kołowrotek. Rutyna życia? Jest tak straszliwie ponuro, że jestem gotowa odprawić jaki rytualny taniec, który sprowadzi słońce! Szkoda, że Indianie wymyślili jedynie taki na deszcz. Nie ma słońca, nie ma ciepła, nie ma wolności, nie ma mnie.

Wstaję, śpię na szkolnej ławce, wracam, uczę się śpię, śpię. Szukam w każdym kącie weny, która się na mnie wypięła, zmagam się z historykiem, który swoją artykulacją wprawia mnie w stan hipnozy. Gdy już wpadam w trans, dzwoni dzwonek - ave.
Zbliżają się święta. Zamiast biegać po domu z mopem, leżę w łóżku. Nie mam ochoty na wstawanie, na dzień, na święta, na życie. Jednocześnie zaprzeczam sama sobie, bo w innych wlewam siły. Paradoks? Dobra mina do złej gry? Chyba mój organizm ma w sobie za dużo toksyn. Mam nadzieję, że już niedługo wiosenny powiew wiatru, skutecznie go oczyści. 




czwartek, 14 marca 2013

015

Przeżywam ogromną fascynację Młodą Polską. Nihilizm moralny odzwierciedla mój stan umysłowy. Tak poza tym to jestem na skraju wyczerpania. Znowu mam wory pod oczami, znowu nie wszystko wychodzi, choć tak (bardzo) się staram. Nie mam siły do działania, chęci do życia, ochoty na jakikolwiek dialog. Weekendzie, nadchodź czym prędzej!


piątek, 8 marca 2013

014


Kobiety, Dziewczęta, Panie, Damy [!]
z okazji naszego święta życzę Nam samych sukcesów, spełnienia marzeń, dążenia do perfekcyjności, ale przede wszystkim siły i do wzięcia siebie w garść i poskładania naszego życia tak, aby je przeżyć, a nie przeistnieć, a co najważniejsze - życzę

S A M O A K C E P T A C J I !




***

Dobrze, że chorbósko okazało się grypą jelitową. Dobrze, że obeszło się bez dodatkowych bulimicznych ekstaz. Wczoraj miałam straszne wyrzuty sumienia - czekolado - nienawidzę cię! W związku z czym wczoraj szukałam jakichś ciekawych, różnorodnych zestawów ćwiczeń. Coś tam wypróbowałam, troszkę mnie dziś mięśnie bolą, ale zamierzam dziś znów odkrywać różne treningi. Najważniejsze są dla mnie mięśnie brzucha, tkanka tłuszczowa, talia i mięśnie ramion. Mam nadzieję, że uda mi się dziś ułożyć program, bo nie chcę wyglądać tak:




*** 

Ewka wydaje książkę. Można już zamawiać przedpremierowe egzemplarze. Poproszę o nią chyba przyjaciół, bo póki co włączam YT i korzystam z jej treningów. Jednak taka książka to gratka! Myślę, że Ewka zrobiła Nam świetny prezent - informacja z Facebooka - na ósmego marca, ajjj! ;-)))



niedziela, 3 marca 2013

013







czuję, 

że nie oddycham powietrzem. 

to niemoc. 
wypełnia me płuca, 
rodząc dziwny spokój. 
śpiączka na jawie...



***
Od rana czuję się parszywie, jak zbity pies. Jestem osłabiona, mam stan podgorączkowy i febrę. W nocy budził mnie ból żołądka. W kościele omal nie zemdlałam, dobrze, że mnie wyprowadzono. Jestem blada jak trup, mam lodowate kończyny, błędny wzrok, wory pod oczami, a w żołądku nadal ucisk. Pierwsze co usłyszałam: "Musisz zacząć jeść i nie monotonnie, to na pewno przez te warzywa."


Ile czasu mi jeszcze zostało...?



sobota, 2 marca 2013

012


Pracowity okres za mną i przede mną. Wszystko się piętrzy, tylko czas ucieka. Dzisiaj obudziła mnie nadzieja.
Gdy wczoraj siedziałam znurzona na angielskim, wyszło słońce i otuliło mnie swym promieniem. Wracając do domu oglądałam zza szyby obraz nagich pól i piękno chmur. Żałowałam, że gdy wróciłam z korepetycji, słońce już zaszło. Za to dziś, budząc się, nadnaturalna jasność wdzierała się spod rolety. Odsłoniłam okno: "Jezu, jak pięknie!" Wiedziałam, że dziś to dobry dzień, aby zacząć coś od nowa. 1,5 km biegu na początek.  Pożałowałam, że nie wzięłam czapki. Za to jutro pięknie będą mnie ciągnęły łydki. <3

***
Wczoraj starałam się montować film, nie bardzo to wyszło. Avid mnie irytuje.
W kontekście filmu i czasu, który upłynął od ostatniego wpisu, muszę przyznać, że zgromadziliśmy w Poznaniu bardzo dużo fantastycznego materiału. To będzie zdecydowanie bogaty film! "Człowiek niesłyszący pot­ra­fi so­bie po­radzić w życiu, gorzej jest gdy ktoś ma głuche serce..." Obcowanie przed 24h z osobami Głuchymi to wspaniałe, ale i trudne doświadczenie. Urzekła mnie ta atmosfera, Ci ludzie. Oni nie są niedorozwinięci, oni są tacy jak my - może nawet bogatsi wewnętrznie!? Nie słyszą, ale zdecydowanie mają coś więcej. Wiem, że jeszcze do nich wrócę! Nauka PJM powinna być wprowadzona w szkołach jako drugi język, a nie tylko jako kurs!


(znajome twarze)


Poza tym przez cały tydzień cholernie mocno boli mnie brzuch. Zatrucie, grypa, czy może w końcu coś innego...?

sobota, 23 lutego 2013

011

Śniegu po kolana. Miło mi, że mogłam wpatrywać się w gęsty puch zza okna z kubkiem gorącej herbaty. Przez weekend generuję siły, musowo!

Wczoraj wróciłam po 17. Cztery godziny kamerowania skrócimy do minuty, góra dwóch.

Poniedziałek i wtorek to samo, z tą różnicą, że od rana do wieczora.

Muszę zabrać ze sobą dużo kawy do Poznania! Przynajmniej nie będzie czasu na jedzenie. 



poniedziałek, 18 lutego 2013

010

Właśnie drukuję moją próbną prezentację maturalną na polski. Mam nadzieję, że będę się broniła w piątek, a nie w środę. W szkole już od poniedziałku nie odpuszczają. Sądziłam, że ulży mi trochę w przyszłym tygodniu. Ależ skąd! Z poniedziałku na wtorek robimy zdjęcia do naszego filmu w Poznaniu. 
Cały weekend przesiedziałam w książkach. Jest poniedziałek. Osiemnasty lutegy dwa tysiące trzynaście. Zaraz zasnę (albo umrę, bo mam lodowate kończyny).
Wczoraj 36,3 stopni Celsjusza.