poniedziałek, 10 czerwca 2013

035

(koniecznie do tej piosenki!!)
 

...i ten ułamek sekundy trwający cały milion wieków, gdy położył swoją rękę na mojej. Poczułam ciepło. Niesamowite. Rozprzestrzeniło się z wierzchu dłoni, prowadzać ku przedramieniu, tułowiu... Dotarło do wszystkich narządów, a później w górę, aortą do lewej komory. Szybkim rytmem przelało się w dół, docierając do koniuszków palców. Ten czuły ton: "dwójka", zawirował w mej głowie, a serce mocniej zabiło. Paraliż *no jedz, kurna! - nie mogę*. Musiałam. Do licha, musiałam. Zamiast na drogę popatrzyłam na niego. Oblana rumieńcem, uśmiechem. Jego wytrzeszcz oczu na przednią szybę nie pokrył się z moim wzrokiem. Poczułam się odtrącona. Na chwilę. Zredukowałam bieg, wcisnęłam hamulec, trzymałam sprzęgło. Potem płynnie z jedynki na dwójkę. 30 sekund milczenia. 30 sekund kołatania w sercu. 30 sekund 30589512895281 myśli. 30 sekund na wstrzymanie oddechu. 30 sekund na pobladnięcie. 30 sekund na ciszę.
Jechaliśmy.... długą prostą przed siebie. Po pagórkach i dolinach, w pełnym słońcu, śmiejąc się, że kałuże na polach przypominają pola ryżowe...







1 komentarz:

  1. Czyżby instruktor był taki słodki?
    Hehe... co oni w sobie mają że tak przyciągają.
    Trzymaj się chudo:)

    OdpowiedzUsuń