wtorek, 2 kwietnia 2013

020

I po świętach. Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Przez tych kilka dni skumulowałam w sobie tyle energii, chęci do życia, działania - nie wierzę! Obcowałam z tyloma wspaniałymi osobami - dziękuję!!! Samo Triduum było męką i nie wiem czy bardziej Pańską czy moją. Kucharzyłam sobie sama. Zrobiłam dietetyczne krokiety z pełnoziarnistej mąki i zapiekłam je, zamiast smażyć. Wege-gołąbki i sałatkę jarzynową - oczywiście z jogurtem, a nie majonezem. W sumie to było tylko moje menu. A teraz z dumą oświadczam wszech i wobec, że NIE ZJADŁAM ŻADNEGO Z 4 ŚWIĄTECZNYCH CIAST, ANI TORTA! Aaaa! Może choćby dlatego, że widziałam ile tłuszczu czy cukru dodaje mama, a może dlatego, że nie upiekłam sobie nic. W sumie zapominałam o jedzeniu, bo byłam takbardzo zabiegana. Nie czułam nawet ochoty na podjedzenie tego, jakie jedzenie przygotowowywała mama, a ja jej pomagałam. 3 posiłki dziennie. Zero głodu, zero łakomstwa, zero OBŻARSTWA, zero chęci na pokusy. Normalnie ćwierkam. Było lepiej niż w codzienności.
Zrobiłam pomiaru. Zleciało kilka gram - tylko... O dziwo miałam -2cm w talii. Może po prostu, że tak lekko się czuję.
Nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Jednak strasznie wzięło mnie na orzechy. Włoskie, pistacje, ziemne, migdały. Ale to tylko garść, nie więcej. I bez wyrzutów! Poza tym przeczytałam, że mimo ich kaloryczności są bardzo zdrowe i niby wspomagają odchudzanie [?]. Zresztą, nie nadaremnie łupina orzecha włoskiego przypomina ludzki mózg. Myślę, że w nauce również będzie lżej.
Wracając do świątecznej atmosfery wypiłam tylko kieliszek szampana - osiemnastkowy - chociaż oficjalnie pozostało mi jeszcze pięć dni. Ponadto zdrowie w 30-stą rocznicę ślubu rodziców. Dom był pełen osób, aż nie było gdzie siedzieć. Stół syto zastawiony uginał się tak bardzo, że w poniedziałek nie zostało już prawie nic, a przynajmniej odpoczęłam. W moim pokoju otwieram kwiaciarnię.



 


Jutro szara rzeczywistość i te fałszywe twarze. Nie wiem, jak to zniosę. Może przynajmniej wizyta  operatora z Warszawskiej Szkoły Filmowej nieco mnie podbuduje. Jednak wiem, że ta energia, którą zbierałam w sobie, odcinając się od ludzi ze szkoły - szybko minie. Nie znoszę tamtych ludzi. Ach... gdybym tak raz jeszcze mogła podjąć decyzję o wyborze profilu, klasy, szkoły, miasta...! :(

***

Na koniec poproszę Was o radę odnośnie butów. Jeśli miałyście do czynienia z którymiś - piszcie. Trochę boję się zamawiać przez internet, bo są też połówki, a sama wiem, że ile butów miałam - tyle razy zawsze inny rozmiar. Tym bardziej, że sklep ma podane wymiary dla wszystkich modeli, a nie wybranych i nie danej firmy.


Zastanawiam się też nad:



13 komentarzy:

  1. Oj wiem jak to jest z tą szkołą... tyle fałszywych ludzi na raz, w jednym miejscu, pomieszczeniu, aż chce się rzygać. Gratuluje tych dwóch utraconych centymetrów ;D oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę bilansu wielkanocnego. U mnie niestety kolorowo nie było, co odrabiać będę w najbliższym czasie.
    Dziękuję za porządnego kopniaka w 4 litery :D
    Mi najbardziej podoba się nr8. W końcu "Są najeczki, są dupeczki" ;p

    Trzymaj się Kochana, dziękuję :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Prowadzisz bardzo optymistyczny blog ;) Będę tu wpadać, dodałam Cię do obserwowanych :) Osobiście jestem zwolenniczką Reeboka, więc 9 to mój faworyt ;) Jak centymetry lecą, to zawsze dobrze :)) Trzymaj tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem czy wiesz ale w biedronce od 02.03 jest promocja na reeboki : http://imageshack.us/photo/my-images/4/52753122.png/ ja kupiłam w lidlu nike revolution i jestem zadowolone :) : http://imageshack.us/photo/my-images/607/zdjcie0477e.jpg/

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo.. jestem dumna z Ciebie i nie dziwię się, że tak emanujesz optymizmem :) Że ja nie miałam tyle siły w święta..
    A orzechy rzeczywiście są dobre na diecie, tyle że w racjonalnych porcjach ;] Praktycznie wszystkie tłuszcze w nich to te nienasycone, czyli można spokojnie szamać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Woow graatki graatki ja w swieta peklam..Szkołą się nie przejmuj szybko minie..wakacje coraz blizej :)) jakoś to zniesiesz. Zazdroszke tak pozytywnej energii. Może moje odwiedziny tutaj trochę się nią naładują. co do butów..podobno w easy tonach cieżko się chodzi..wiec dupcia i nóżki troszkę wiecej pracują. Nikie revolution sa fantastyczne, maja pieknę kolory są mięciutkie i lekkie jak piorko raczej zastanawiałabym się miedzy tymi dwoma modelami.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie u mnie bilansik po glodowkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dobrze, że jesteś pozytywnie naładowana :) bardzo mnie to cieszy.

    jesli chodzi o -2 cm w talii i mały spadek wagi to na pewno przez ruch i ćwiczenia bo mięśnie ci sie robią i spala się tłuszczyk a wiadomo że mięśnie więcej ważą :)

    co do butów to nie doradzę bo się nie znam !

    dziękuję za pochwałę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za polecenie mi 10 minutowego treningu z Mel B. Oj czuje jak mój tłuszcz płakał dzięki temu treningowi! Jesteś kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejka. Super Ci poszło w te święta. Jestem pod wrażeniem :)
    Trzymam kciuki, żeby nastrój utrzymał się jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podziwiam to, że nie skusiłaś się na żadne ciasto. Ja niestety nie mam takiej siły woli i w święta wpierdalałam mazurka ile widziałam, aż pękałam. Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miło poczytać coś pozytywnego bo w koło szaro , buro a narzekanie innych tylko przytłacza :) wiec wielki plus :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedna z niewielu poświątecznych notek, które napawają optymizmem :) Życzę Ci, aby żadna z tych fałszywych twarzy nie wywołała Twojego smutku: nie są tego warci, tym bardziej kiedy tak dobrze szło Ci w święta i masz w sobie tyle energii.
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę.
    Tak bardzo zazdroszczę Ci tego optymizmu...
    Ja też byłam jakaś taka szczęśliwsza, ale po tych świętach wszystko się zepsuło...

    OdpowiedzUsuń