sobota, 23 lutego 2013

011

Śniegu po kolana. Miło mi, że mogłam wpatrywać się w gęsty puch zza okna z kubkiem gorącej herbaty. Przez weekend generuję siły, musowo!

Wczoraj wróciłam po 17. Cztery godziny kamerowania skrócimy do minuty, góra dwóch.

Poniedziałek i wtorek to samo, z tą różnicą, że od rana do wieczora.

Muszę zabrać ze sobą dużo kawy do Poznania! Przynajmniej nie będzie czasu na jedzenie. 



4 komentarze:

  1. cześć, pierwszy raz jestem na Twoim blogu ale mnie zachwycił. PS. Śliczna melodia

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też dużo śniegu niestety bo go bardzo nie lubię ; D
    Powodzenia z trzymaniem diety ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że praca twórcza Cię motywuję. Pamiętaj- artysta ma najlepsze pomysły kiedy jest głodny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też śnieg, ale powoli topnieje, więc jest jakaś nadzieja na lepsze jutro :) ja nie lubię śniegu, denerwuje mnie: chce wiosne i możliwość jeżdżenia na rolkach.

    OdpowiedzUsuń