czwartek, 4 kwietnia 2013

021

Kochane, mamy czwartek. Do weekendu pozostał ostatni, upragniony dzień. Tydzień w szkole mimo, że krótki, to bardzo intensywny. Korzystam z wolnej chwili, by za chwilę zabrać się za angielską gramatykę. Pytacie skąd ten optymizm, czy gości na dłużej...? Myślę, że głównie jest to powód zmiany czasy, dłuższego dnia i tego,że pomimo leżące śniegu jest na prawdę miło wyjść choć na chwilę na dwór. Krótki spacer dla zdrowia. Powietrze pachnie jakoś tak inaczej. Wróciłam do przedświątecznego trybu życia i wydaje mi się, że jem dużo, a może nie wydaje... Łatwiej mi było jadać śniadania o 12, niż o 8.  Przynajmniej były mniejsze wyrzuty sumienia, zawsze jeden posiłek przepadał. Na szczęście nie ma tego złego. Z moim nastawieniem jest lepiej, na wagę na razie nie patrzę. Choć może niedługo powinnam zerknąć? :D Dziś znalazłam przepiękny, przewspaniały przepis na coś słodkiego. Zrobię go z największą chęcią, zwłaszcza, że tak dawno nic tak zdrowego i smacznego nie jadłam, tylko najpierw... najpierw musi przyjść ochota, wybudzenie żołądka i rozbudzenie kubeczków smakowych... :(



Dziewczyny, ja wracam z nosem do książek, ale Wam życzę motywacji, żebyście przestały siebie katować, abyście w końcu zaakceptowały siebie, po części, bo założę się, że żadna z Was nie chciałaby żyć dłużej w tym piekle, zwłaszcza przez całe życie. Zamiast się zamartwiać, rozejrzyjcie się i zacznijcie ćwiczyć. Wiecie choćby skąd te dręczące wyrzuty sumienia po zjedzeniunie kawałka, lecz blaszki świątecznego ciasta - ponieważ jemy zbyt mało, zbyt rzadko i jednolicie!
Ostatnio przyglądałam się ludziom. Wiem, że to było nie na miejscu, ale już skoro usiadłam w pierwszej ławce kościelnej (ja?! w pierwszej ławce?! ;o) i miałam możliwość oglądania ludzi odchodzących od ołtarza to z oceniałam ludzi, porównywałam ich. Wiecie co zauważyłam? Nikt nie jest doskonały! NIKT! Ten pan miał garbaty nos, zaś pani miała za krótki. Jedna osoba miała szeroko rozstawione oczy, inna niemodną fryzurę, kolejna była za niska, jeszcze inna niemodnie ubrana... Było tyle powodów! Wiem, wiem, że powierzchownie nie powinno się osądzać, ale któż z nas tak nie robi. Sądzę jednak, że nie ma tego złego, bo uświadomiłam sobie, że nigdy nie będę idealną, ale zawsze będę do tego dążyła. I co ważniejsze, nie przez liposukcję, etc, mojego niecałego metr sześćdziesiąt także nie rozciągnę, zawsze staję na krześle ale wszystko można zaakceptować. Nie kocham siebie, ale już przynajmniej nie nienawidzę. SZACUNEK to podstawa!



Jesteśmy całością i nie można negować wartości naszego ciała. Każde jest inne. Nie ma dokładnie takiego samego, pomimo, iż po świecie chodzi mnóstwo sobowtórów. Różnią się jednak. Może mniej ciałem, ale za to bardzo wnętrzem.

Dążyć do doskonałości to szukać jej w sobie jako całości, a nie tylko w ciele, czy umyśle, uczuciach, emocjach, zachowaniu. 

Im większa świadomość siebie, tym mocniejszy magnes wewnętrzny.

Moment, w którym uświadomimy sobie każdą część siebie, jest również chwilą, gdy możemy tę część zacząć udoskonalać. Nikt nam tego nie zabroni. Ale dopóki będziemy ją wypierać, wstydzić się jej, uciekać od kawałka siebie, nie uda nam się jej zmienić.

Uznać, że to, co jest moje, jest moje i jest właśnie takie w tej chwili - to początek prawdziwej zmiany. Piękno ma wtedy szansę przeniknąć w głąb naszego umysłu, który zobaczy jest w każdej komórce naszego ciała.









***




 



11 komentarzy:

  1. bardzo mi miło, że przepis Ci się podoba :*
    zrób, jestem pewna, że rozbudzi Twoje kubki smakowe, a jest tak zdrowe, że wyrzutów sumienia mieć po nim nie powinnaś :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałaś bardzo ważną rzecz - nikt nie jest idealny. Skoro tak jest, to po co dążymy do "perfekcji"? Zastanawia mnie to coraz częściej i coraz częściej zastanawiam się, czy kiedy osiągnę tą idealną wagę, to przerzucę się na inną, nieperfekcyjną część ciała. Czas pokaże.
    Zazdroszczę optymizmu! Ja budząc się rano i patrząc w okno mam ochotę wskoczyć do łózka i obudzić się, gdy zaświeci słońce... Ech, wiosno, przybywaj!

    Trzymaj się Kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to robię zawsze i wszędzie - oceniam ludzi. A w kościele już szczególnie. I w mojej parafii jest niestety cała masa wspaniałych ślicznych dziewczyn, tak że od razu przestaje mi się chcieć jeść.
    Cudownie jednak, że Twój stosunek do siebie się poprawił, samoakceptacja to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każda z nas jest inna. U jednej podoba nam się jedna rzecz, może dwie, nie musi być ona cała idealna, ale i tak stwierdzamy, że jest lepsza od nas. Chcemy być takie jak ona, nie myśląc o tym, że my też mamy taką rzecz, którą ktoś chce mieć i uważa nas za lepszego od siebie. Patrząc ciągle w przód, tylko mijając wzrokiem swoje wady, nie chcąc patrzeć na nie, nie zauważymy atutów i zawsze nie będziemy do końca szczęśliwi i zadowoleni. Sama chciałabym mieć więcej wiary w siebie i tego życzę ;)
    Trzymaj się ciepło i radośnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądra notka. Tym, że oceniałaś ludzi się nie przejmuj, bo to normalne. W kościele w święta zazwyczaj jest pokaz mody.
    Cóż - twarzy nie da się zmienić. Akceptacja - szczególnie po diecie jest strasznym problemem. Większym może nawet niż chudnięcie, bo nagle codziennie zaczynamy się oglądać i zastanawiać nad swoim ciałem, a im dłużej patrzymy tym więcej tam wypatrujemy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest optymistka w srod nas. milo czytac tak ciepla, pozytywna notke. to swietnie, ze zaaceptowalas siebie :) dziekuje tez za troske. wiem, ze moze sie wydawac, ze jem za malo. ale jak narazie wytrzymuje. wiem, ze bede potrafila powiedziec sobie dosc gdy juz osiagne ta wymarzona wage. nie przejmuj sie :) moze jestesmy wariatkami chcac zrzucic jak najwiecej jak najszybciej xp ale spokojnie kazda z nas chce byz zdrowa, kazda chce zyc. i zadna z nas nie chce poddac sie anie.
    sciskam Cie oby Twoj pozytywny nastroj zarazil kazda z nas :*

    OdpowiedzUsuń
  7. W poprzedniej notce wszystko wyjaśniłam :) Ale w skrócie : moja mama dzięki nim schudła po ciąży 30 kg, oczywiscie cwiczyłą też. Ale waga jej się utrzymuje już paręnaście lat :) Pozdrawiam ):

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne masz podejście. Aż miło czytać.
    Mądra z Ciebie dziewczyna - to widać:) Optymizm aż bije po oczach. A to dobrze:)
    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja mam takie fazy, ze chce siebie zaakceptowac i rpzestac robic te wsztkie glupie i obrzydliwe rzeczy. ale to sa fazy ktore szybko przechodza, a nienawisc rosnie.. ale masz zupelna racje, ze trzebas iebei akceptowac..

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo bym chciała, żeby Twoje życzenia się spełniły...
    Bo moja samoakceptacja umarł kilka lat temu, może kiedy odżyje?
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafiłam przypadkiem, w poszukiwaniu motyli. Ta notka, ten tekst o świadomości, to jest dokładnie to, co sama jakoś po kawałku żmudnie odkrywałam, co sama próbuję wcielić w życie. Świetny blog, będę wracać. Miłego biegania, bieganie jest fantastyczne:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń