wtorek, 12 lutego 2013

008

Pierwszy tydzień w szkole całkiem miło.
Poza tym, że nie jestem w stanie zjeść śniadania w domu. Wciskam na siebie na siłę banana, w szkole jem kanapkę (twaróg + warzywa), jabłko i pół marchewki. Obiad w domu o 16, potem jakiś owoc i kolacja light przed 19. Wiem, że jak na prawdziwego motylka to za dużo, tyle, że ja dążę do wyzdrowienia. To już prawie rok na dnie. Wiem co to piekło i nie chcę tam wracać.
Byłam dziś na zumbie. Przyszło ponad 45 osób. Oczywiście każdy pchał się do ostatniego rzędu. Byłam w przedostatnim. Oczywiście każdy speszony, zestresowany, bo to pierwsze zajęcia; nie wychodzi nam - naszym zdaniem, ale motywujące jest to, że bijemy sobie brawa po każdej nowej choreografii . Trochę nie pasuje mi to, że nie przyłożyliśmy się do jednej, tylko od razu kilkanaście razem. Kroki powoli są ok, ale przy muzyce nikomu nie wychodzi, więc się nie przejmują. Najmilej jest, że przyszły rozmiary xs i xxxl, 10-latki i 40-latki. Mamy w grupie jednego rodzynka! Miło! Miło, zwłaszcza, że się nie zmęczyłam, nie miałam kropli potu, duszności, pieczenia, zadyszki,etc. jak niektórzy. No cóż... Trzeba było uważać co się je wcześniej. Zapisałam się w promocji od razu na miesiąc. Wiosną będą dwie lekcje w tygodniu. Mam nadzieję, że wytrwam, bo jestem lewa noga do tańca, ale chcę się czegoś nauczyć. Zamierzam w domu dużo trenować, żeby oswoić się z ruchami. Także Youtube i damy radę! :)
Jestem pozytywnie naładowana do życia, chociaż wolałabym zumbę indywidualnie, wstydzę się, gubię (jak wszyscy), a moje własne ćwiczenia godzinne o wiele bardziej mnie męczą. A może to tylko kwestia czasu? Grunt, że jestem dziś Za-do-wo-lo-na!! :))


Dokładnie dziś tak było!


Wyzwanie: jeszcze nauczę się tak wyginać jak instruktorka! :D
Muszę opanować m.in. tę choreografię na za tydzień.




7 komentarzy:

  1. Nie mówię że ja jestem zerem tylko że moja kondycja dzisiaj to zero. Jestem zadowolona ale jutro dam z siebie więcej :)

    dobrze że walczysz o wyzdrowienie. Jestem z tobą i wspieram cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zumba wejdzie Ci w krew, z czasem opanujesz ruchy a wtedy...zakochasz się nieodwołalnie.
    Bilans bardzo ładny, zdrowy i racjonalny. Ja tak nie potrafię...albo jem o wiele za mało, albo o dużo za dużo. I pseudoefedryna- moja zmora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie ja też moich pośladków nie lubię, ale ostatnio przestały być takie sflaczałe i zaczęły się podnosić :) Są jędrniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super!!!!!! Ja chce się też zapisać na tą zumbę. Wygląda na to , że można się niezle zmęczyć jak się tak skacze non stop.

    OdpowiedzUsuń
  5. widzę, że mamy sporo wspólnego :) też jestem w klasie prawniczej i uwielbiam śpiewać ;)
    zumbaa.. zawsze chciałam. nie mieszkam w dużym mieście i dopiero w tym roku się pojawiła, akurat jak jestem w klasie maturalnej i nie mam na nic czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  6. znaczy wiesz..ja nie muszę nic organizować, bo jest u mnie zumba, tylko zwyczajnie nie mam czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, zakochałam się po tym kawałku w zumbie!
    Nie wiedziałam, że to takie fajne, ale tutaj super dziewczyna prowadzi no i muzyka ok:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń